"Moim zdaniem nie ma ludzi niezastąpionych" - rozmowa z Paulą Gredkiewicz

"Moim zdaniem nie ma ludzi niezastąpionych" - rozmowa z Paulą Gredkiewicz

Przerwa wakacyjna minęła jak to ma w zwyczaju bardzo szybko. W związku z czym we wtorkowy wieczór, zawitała u mnie po swoim treningu Paula Gredkiewicz, aby jako kolejna zawodniczka Czarnych Sosnowiec udzielić odpowiedzi na pytania dotyczące tak pierwszego jak i rezerwowego zespołu, podzielić się pierwszymi spostrzeżeniami po wznowieniu rozgrywek w sezonie 2014/2015 i opowiedzieć co nieco o sobie… Z przyczyn niezależnych ode mnie rozmowę, która odbyłyśmy 09.09.2014 publikuje dopiero teraz

METRYCZKA:

IMIĘ: Paula

NAZWISKO: Gredkiewicz

DATA UR.: 23.08.1993

POZYCJA NA BOISKU: boczny obrońca

W KKS CZARNI SOSNOWIEC OD: wychowanka

ULUBIONY ZESPÓŁ: Real Madryt

ULUBIONY PIŁKARZ: David Beckham

Ewa Bogusz: Powiem Ci, że przygotowując dzisiaj pytania do naszej rozmowy uświadomiłam sobie, że muszę zacząć od pytania: czy jesteś świadoma, że w dziale „Przesłuchania”… przejdziesz niejako do historii?

Paula Gredkiewicz: Będę ekstra? [wtrąca Paula, przyp. aut.]

E.B.: Nie… Będziesz takim „wyjątkiem”

P.G.: Ojejku, to zrobisz dla mnie specjalną rubrykę? Da radę?

E.B.: Nie wiem… Jak bardzo chcesz to możemy zrobić

P.G.: A w ogóle to czemu jestem wyjątkiem?

E.B.: Bo jesteś pierwszą zawodniczką, która sama zgłosiła się do rozmowy…

P.G.: Nie… Już dawno pytałaś mnie czy zgodzę się na rozmowę i w ogóle, ale różne koleje losu nastąpiły… Ale teraz myślę, że jestem gotowa.

E.B.: Wiesz jakoś zacząć musiałam… No dobra to było głupie pytanie…

P.G.: Głupie mówisz?

E.B.: No. I mam więcej takich głupich…

P.G.: No to dajesz…

E.B.: Serio chcesz? [Paula przytakuje zachęcająco głową, przyp. aut.] No dobra – sama chciałaś. Paula powiedz mi, dlaczego wszyscy mówią na Ciebie Gredka [Paula wybucha śmiechem, przyp. aut.]. No co? Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę ale niektórzy mogą nie wiedzieć czemu…

P.G.: To tych którzy nie wiedzą czemu zachęcam to przeczytania mojego nazwiska i wszystko stanie się jasne. A generalnie Gredka, dlatego, że mam na nazwisko Gredkiewicz, a co idzie za tym – pasuje do mnie Gredka… Gredzia… Greda… Gredosława…

E.B.: No dobrze żarty na bok… Paula Gredkiewicz – zawodniczka rezerw pierwszego zespołu i mocny punkt zespołu rezerw – odpowiada Ci taki układ?

P.G.: Tak, jak najbardziej. Ja chcę po prostu grać, więc dla mnie nie ma różnicy, czy to jest pierwsza drużyna, czy rezerwy, ważne żeby jak najwięcej grać i ogrywać się bez względu na to z jakim przeciwnikiem i na jakim poziomie

E.B.: A zaryzykujesz odpowiedź na pytanie, którą z tych opcji wolisz?

P.G.: W takim układzie oczywiście, że zdecydowanie wybrałabym pierwszy zespół, bo jest to nobilitacja i jednak mimo wszystko lepiej ogrywać się nawet w krótszym wymiarze czasu w pierwszy zespole

E.B.: Rozmowę o piłce zacznijmy może od zespołu rezerw: za nami 3 kolejki – pewne zwycięstwo u siebie z Wilkami Wilczą, oraz remisy z drużyną z Wodzisławia Śląskiego na wyjeździe i dość pechowy w meczu z Gimnazjum Istebna; [rozmowa odbywała się 9 września 2014, przyp. aut]; to chyba dobry bilans otwarcia?

P.G.: Myślę, że zdecydowanie tak, choć szkoda tych remisów, bo w obu meczach prowadziłyśmy. Ale wierzę, że będzie lepiej i do przodu, bo tak naprawdę remis czy zwycięstwo to niezły wynik, ważne żeby nie przytrafiały się porażki

E.B.: Czego wam zabrakło aby remisy były zwycięstwami?

P.G.: Prawdę powiedziawszy nie wiem – nie umiem za bardzo i nie lubię oceniać innych czy siebie… Ale wydaje mi się, że w końcówkach brakło nam sił, koncentracji, może jakiegoś głębszego porozumienia… Bo chociażby fakt, że Klaudia Kukiełka pierwszy raz grała na pozycji stopera i widać było, że nie czuje się do końca pewna. Próbowałam ją wspierać, bo wiem z doświadczenia jak nie łatwa jest gra na tej pozycji. Każdemu wydaje się, że stoper tylko dyryguję : ty kryj tą a ty tamtą… Ale to nieprawda, ponieważ stoper ma wszystko na swojej głowie

E.B.: Mówiąc o linii obrony należy wspomnieć o wypożyczeniu z klubu Marzeny Bogackiej [do BTS Rekord Bielsko Biała, przyp. aut.]. Czy jej brak – jakby nie było osoby, która grała w linii obrony Czarnych przez długi czas - jest bardzo odczuwalny?

P.G.: Moim zdaniem nie ma ludzi niezastąpionych i według mnie dobry zawodnik jest w stanie zagrać na każdej pozycji. Taka sytuacja miała miejsce gdy w zeszłym sezonie pod koniec rundy jesiennej na bramce Trenerka musiała w efekcie kontuzji pierwszej bramkarki postawić jedna z dziewczyn z pola [Marta Pałgan, przyp. aut.]. Bądź co bądź Marzena długo grała na tej pozycji i z pewnością miała w tym doświadczenie, ale obecnie mamy Natalię z pierwszego zespołu, która według mnie lepiej sobie radzi na tej pozycji. Zresztą jak mówiłam wcześniej Klaudia też poradziła sobie całkiem dobrze…

E.B.: No właśnie – zespół trenerki Patrycji Luty doznał poważnych wzmocnień. Do składu dołączyły przesunięte z pierwszego zespołu Angelika Gębka i Klaudia Kukiełka. Dodatkowo w miarę możliwości regulaminowych zespół wspierają też inne rezerwowe pierwszej drużyn i mimo, że to dopiero początek sezonu, nie da się nie zauważyć nowej jakości gry zespołu. Wniosek właściwie nasuwa się sam: za wami dobrze przepracowany okres przygotowawczy

P.G.: Okres przygotowawczy na pewno dużo dał dziewczynom, naprawdę widać to po ich grze. Nie mówię, że wcześniej tak nie było, ale grając w tym zespole już dłuższy czas mam wrażenie, że podeszły do tego ambitniej; z pewnością motywuje je też fakt dołączenia Angeli i Klaudii i innych dziewczyn z pierwszego zespołu. Ich obecność sprawia, że gra jest bardziej podciągnięta do przodu, szybsza, a co za tym idzie i one starają się grac lepiej, aby trzymać poziom przy dziewczynach z pierwszej drużyny. Nie mam oczywiście na myśli tego, że gdyby nas nie było to by sobie nie poradziły…

E.B.: Rozmawiając o rezerwach nie możemy też zapomnieć o dziewczynach, które do tej pory stanowiły o jego sile: Milena Syguła, Dagmara Wieczorek, czy chociażby Ania Sokołowska, które zawsze dają z siebie wszystko… Dwie pierwsze nieśmiało pukają do pierwszego zespołu [od okresu przygotowawczego obie trenują z pierwszym zespołem dwa razy w tygodniu, przyp. aut.]Mamy też młode wilczki, którym nie uśmiecha się im tylko trenować i patrzeć z ławki na mecze [Paulina Zarzycka, Patrycja Sakłak, przyp. aut.] Powiedzmy sobie szczerze: mamy w III lidze zespół z wielkimi aspiracjami i szansami na awans…

P.G.: Oczywiście, że tak. Wiadome jest, że naszym celem jest awans do drugiej ligi i bardzo tego chcemy, ale mecze wszystko zweryfikują. Mnie osobiście satysfakcjonowałaby pierwsza trójka. Ale chciałabym, żeby rezerwy utarły nosa wszystkim tym którzy mówią „A bo rezerwy Czarnych nic nie grają, są w tyłach tabeli”; chciałabym aby udało się zmobilizować i pokazać, że ten zespół naprawdę ma potencjał, a co za tym idzie, żeby rywale nas szanowali, a nie traktowali jako drużynę do „chwytania” punktów

E.B.: Trenerka Luty, gdy rozmawiałam z nią o ocenie poprzedniego sezonu, napomknęła, że być może i ona pojawi się na boisku z dziewczynami… Myślisz, że to możliwe?

P.G.: [zastanawia się przez chwile z uśmiechem na twarzy] Myślę, że to by było ciekawe… Naprawdę bardzo ciekawe… W sumie chciałabym ją zobaczyć w tej roli bardzo; aczkolwiek myślę, że dopóki ma swoją ligę, niech sobie zostanie w swojej lidze i da innym dziewczynom pograć jeszcze, samej sterując ich poczynaniami…

E.B.: Mówiąc o awansie trzeba powiedzieć, że jego brak odbija się już z pewnością trenerce i zawodniczkom przysłowiową czkawką. Patrząc z perspektywy czasu: czego Twoim zdaniem zabrakło żeby go „zrobić”?

P.G.: Właściwie trudno powiedzieć… Wiemy obie natomiast, że dziewczyny często jak strzelą bramkę, to one się „podpalają”, myślą, że wygrały mecz i pod koniec spotkań czasami brakuje gry do ostatniej minuty, bo osiadają na laurach; choćby w meczu z Gimnazjum Istebna – prowadziły 2:0 a mecz zakończył się remisem… dlatego myślę, że to właśnie brak gry do końca jest w tym temacie czynnikiem decydującym. Choć może dodałabym jeszcze brak osoby, która pociągnęłaby grę dawałaby sygnał do walki. Kogoś kto po prostu byłby liderem

E.B.: Awans – którego Ci gratuluję – zrobił natomiast pierwszy zespól. Po 3 latach przerwy macie upragnioną Ekstraligę z awansu do której mogłyście się cieszyć już na 2 kolejki przed końcem sezonu… Jakie uczucia Wam wówczas towarzyszyły?

P.G.: Dziękuję. Co do uczuć, to przede wszystkim wielka radość. Po tych wcześniejszych nieudanych próbach, każda z nas tak naprawdę nosiła w sercu nadzieję, ze w końcu Czarne wrócą do elity. Bo historia zobowiązuję. Przecież Czarne Sosnowiec to jakby nie było 12 –to krotne mistrzynie Polski i 11-krotne zdobywczynie Pucharu Polski [do tego uzupełnieniem jest 12 tytułów halowych mistrzyń Polski, przyp. aut.] To klub z tradycjami, dlatego każda marzyła aby nawiązać do czasów świetności. Poza tym przecież po to gramy, aby osiągać jak najlepsze rezultaty i podnosi umiejętności. A to najszybciej można osiągnąć w najwyższej klasie rozgrywkowej

E.B.: Warto dodać, że to co wielu osobom rzuca się w oczy, to fakt, iż widać, że stanowicie kolektyw. Jakby nie było – większość dziewczyn to wychowanki; trenerka [Agnieszka Drozdowska, przyp. aut.] z krótką przerwą także przez wiele lat związana z zespołem. Oglądając Wasze mecze nie można Wam chyba niczego zarzucić: jest walka zaangażowanie. Najlepszym tego dowodem jest świetna piąta pozycja w tabeli… A wy same jesteście zadowolone ze swojej gry? Czujecie na boisku, że realizujecie to czego oczekuje od Was trenerka?

P.G.: [ z wyczuwalną w głosie dumą] Przez chwilkę byłyśmy nawet pierwsze. Co do gry natomiast, myślę że nasz zespół stać na wiele i czasami nie pokazujemy wszystkiego co potrafimy. Ciężko mi to tak do końca stwierdzić, ponieważ w żadnych z 3 dotychczasowych meczy nie weszłam na boisko. Ale porównując grę dziewczyny do tego jakie założenia taktyczne dostajemy na treningach, to według mnie ma to pokrycie w wydarzeniach na boisku. Dowodem na to może być fakt, że do tej pory mamy na koncie tylko jedna porażkę [ z wicemistrzem kraju Górnikiem Łęczna 0:2, przyp. aut.], gdzie do prawie 80 minuty było 0:0 po dobrej grze i tak naprawdę według mnie zabrakło nam po prostu sił aby dowieźć ten korzystny wynik do końca spotkania. Poza tym patrząc całościowo – to była nasza pierwsza porażka od pół roku – licząc oczywiście mecze z rundy wiosennej w I lidze…

E.B.: Po tym meczu w podobnym tonie wypowiadali się kibice, którzy nie mieli wątpliwości: nie macie się czego wstydzić, bo rozegrałyście naprawdę dobre spotkanie. Zgadzasz się z ta opinią?

P.G.: Powiem tak – według mnie w tym meczu dziewczyny nie zagrały na 100 procent, ale na 110, a niektóre to i więcej… Zostawiły wiele sił i potu na boisku. Bo powiedzmy sobie jasno: dostać 2:0 od przeciwnika z tak wysokiej półki, to dla beniaminka nie jest powód do wstydu. Tym bardziej, że mimo iż nasze dziewczyny wiedziały od początku, że to nie będzie łatwe spotkanie, to starały się ze wszystkich sił i cały czas próbowały grać „swoje”…

E.B.: No ale miałyście też swoje szanse, z których żadnej nie wykorzystałyście; było też sporo szczęścia – 2 razy słupek, raz poprzeczka przy strzałach przeciwniczek… I w sumie kto wie jakim wynikiem zakończyłby się ten mecz, gdyby nie świetna dyspozycja w tym spotkaniu Ani Polok [ bramkarka Czarnych, przyp. aut.]

P.G.: To prawda Ania zagrała fantastyczny mecz. Nie raz dosłownie czubkami rękawic zmieniała tor lotu piłki ratując nas z opresji. Z resztą Ania od kilku sezonów gra na równym, dobrym poziomie. W meczu z Gorzowem chociażby, obroniła 3 sytuacje sam na sam… Ania jest na fali, a patrząc na jej treningi to nie wiem czy wytrzymałabym kondycyjnie

E.B.: To jak tak sypnęło pochwałami dla Ani, to powiem, że ja na meczu z Górnikiem byłam z kolegą, który po meczu powiedział wprost: tej dziewczynie, za to jak świetnie zagrała powinni zapłacić tyle ile waży…

P.G.: [śmiejąc się]. Oj to prawda…

E.B.: Jesteś wychowanką Czarnych. Czy to z klubem z Sosnowca wiążesz przyszłość i czy w ogóle myślisz o piłce długoterminowo, czy bardziej jako o pasji?

P.G.: Generalnie to nie widzę się chyba w innym klubie bo jestem strasznie przywiązana do tego zespołu i klubu, bo jestem osoba sentymentalną; poza tym lubię tu po prostu grać, na treningi nie mam daleko. Co do drugiej części pytania natomiast: piłka to jest taki sport, że dostaniesz kontuzji i koniec. Poza tym piłka to bardziej hobby i dodatek do życia i coś co po prostu lubię robić.

E.B.: No dobrze…

P.G.: Ej no… Weź zapytaj mnie jakie mam hobby… Co lubię robić w wolnym czasie… Jakie mam największe marzenie… Czy mam kogoś…?

E.B.: [kręcąc głową i powstrzymując się od śmiechu] Dobrze Gredziu: jakie masz hobby… Co lubisz robić w wolnym czasie… Jakie masz największe marzenie… Czy masz kogoś…?

P.G.: [śmiejąc się] Zacznę od tego, że jestem wolna. Po drugie taki harpagan ze mnie, że szkoda słów; nie no dobra trochę przesadziłam… Jak mam wolny czas to spotykam się ze znajomymi i przyjaciółmi, pracuję, trenuję. Lubię czytać. Bardzo lubię – pewnie niektórzy jak na mnie patrzą to uważają, że „a gdzie to taka Gredka i książki”, a tu zonk … Czytam i to bardzo dużo…

E.B.: A marzenie…? [mrucząc cicho pod nosem, ale tak żeby Gredka mnie usłyszała: „dziewczyna na motorze”]

P.G.: [śmiejąc się] …ta i mieć lepszą kondycję [teraz już obie wybuchamy śmiechem, bo nawiązujemy oboma tekstami do znanego nam obu kontekstu sytuacyjnego]. No mam wiele marzeń…

E.B: Gredka - największe marzenie…

P.G.: Kurcze no nie wiem… Niby proste a jednak trudne… [myśli przez chwilę intensywnie] Nie no w sumie moim marzeniem jest zagrać na kinet`cie w Xbox`a… Naprawdę… Ktoś mi kiedyś obiecał, ale do tego nie doszło w końcu, ale w sumie to już nie ważne… Nie no… [zrezygnowana] Ale prywatne czy piłkarskie?

E.B.: [tracąc cierpliwość, prawie krzyczę na Paulę] GREDKA! Powtarzam pytanie: NAJWIĘKSZE MARZENIE! Holender jasna… wybierasz ze wszystkich jedno… [patrzymy na siebie przez chwile i zaczynamy się śmiać]

P.G.: Ej no nie złość się przecież próbuję..

E.B.: Przypominam jak co: sama chciałaś. Ja teraz reklamacji nie przyjmuję [śmiejemy się obie]

P.G.: No dobra, ale to będzie takie osobiste: chciałabym mieć tutaj coś swojego… Bo wiem że to spowodowałoby, że w moim życiu zapanowałaby większa harmonia; wiesz móc po prostu iść do domu usiąść, zrelaksować się i mieć przysłowiowy święty spokój…

E.B.: Czego sobie życzysz na ten sezon…?

P.G.: Żeby kontuzje mnie omijały… No i może jakąś bramkę strzelić; ale oczywiście nie samobója

E.B.: … i tego Ci życzę

Przesłuchiwała: Ewa Bogusz

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości