"Będziemy walczyć!" - rozmowa z Dorota Młynarczyk

"Będziemy walczyć!" - rozmowa z Dorota Młynarczyk

Piątkowe popołudnie. Na 30 minut przed rozpoczęciem ostatniego przed rundą wiosenna treningu, zasiadłyśmy zDorotą Młynarczykna trybunach stadionu Czarnych Sosnowiec, aby przez chwilę porozmawiać o zakończonych przygotowaniach, rozpoczynającej się rundzie wiosennej i innych tematach, które nasunęły nam się w trakcie trwania rozmowy.

rozmowa w rozwinięciu

Piątkowe popołudnie. Na 30 minut przed rozpoczęciem ostatniego przed rundą wiosenna treningu, zasiadłyśmy zDorotą Młynarczykna trybunach stadionu Czarnych Sosnowiec, aby przez chwilę porozmawiać o zakończonych przygotowaniach, rozpoczynającej się rundzie wiosennej i innych tematach, które nasunęły nam się w trakcie trwania rozmowy.

Ewa Bogusz: Dorota, gdy się na Ciebie patrzy na treningach praktycznie nie widać śladu po kontuzji

Dorota Młynarczyk:Prawdę powiedziawszy nie mnie to oceniać. Ja ze swojej strony starałam się wyzbyć psychicznego urazu po kontuzji i staram się tego nie okazywać, że jaka to ja jestem biedna bo miałam kontuzję. Ja po prostu chciałam wrócić do piłki, dlatego dla mnie nie było opcji, że boli… Football to bardzo kontaktowy sport, więc liczę się z tym, że może mi się coś stać, bo obawa zostaje, ale póki co psychika nie daje po sobie poznać

E.B.: Z kolanem to nie pierwszy raz. W 2008 roku miałaś kontuzję, która wyłączyła Cię z gry na 1,5 roku

D.M.:To była zupełnie inna sytuacja. Byłam jeszcze młoda, nie było jakiegoś super zapału, więc 1,5 roku przerwy nie było dla mnie czymś niezwykłym czy dziwnym. Miałam inne zajęcia, choćby szkołę i ogólnie jakoś tak bardzo nad tym nie myślałam. Ale teraz to było zupełnie co innego – chciałam wrócić jak najszybciej i gdy usłyszałam, że przez 7 miesięcy będę musiała dać na wstrzymanie, było to dla mnie bardzo trudne. Oczywiście musiałabym się z tym pogodzić, bo jestem świadoma jakie konsekwencje mogłoby mieć pokpienie sprawy. Na szczęście po konsultacjach z ortopedą wróciłam do gry po 4 miesiącach. Natomiast tamten uraz, to chyba nawet nie było skręcenie, tylko coś cały czas bolało i musiałam zwyczajnie odpuścić…

E.B.: A teraz… Przez cały czas wierzyłaś, że dojdziesz do siebie na rundę wiosenną

D.M.:Schodząc z boiska nie byłam w ogóle świadoma, że to jest tak poważne. Ja w ogóle chciałam dalej grać, ale nie byłam w stanie stanąć na tej nodze. Potem przez drugą połowę, siedząc przy ławce rezerwowych – nadal nie odczuwałam bólu, adrenalina działała; ale później schodząc z boiska i patrząc na minę Trenerki[Patrycja Luty, przyp. aut]wiedziałam, że coś jest nie tak; diagnoza po rentgenie tylko to potwierdziła: okazało się, że jest to skręcenie. Fakt założenia szyny gipsowej do uda też nie napawał optymizmem, ale bardzo chciałam wrócić… Denerwował mnie fakt, że zostawiam dziewczyny na mecz z Jaskółkami i choć gdy się odbywał, byłam już bez szyny to wiedziałam, że po unieruchomieniu wracanie praktycznie od razu do gry byłoby bardzo głupim posunięciem. Wiedziałam, że prędzej czy później wrócę i miałam cichą nadzieję, że będzie to to prędzej…

E.B.: Sezon przygotowawczy za wami; powiedzmy sobie szczerze – był taki sobie… W większości meczów porażki. Patrząc z boku to nie wygląda na problemy z taktyką; przed meczem zawsze odprawa – na początku widać, że realizujecie założenia taktyczne i nagle – wszystko się sypie... Czyli co? Strach? Brak pewności siebie? A może zwyczajnie za bardzo się spinacie…?

D.M.:Nie wiem; chyba najbliższe prawdy jest określenie spina. Generalnie grając sparingi z chłopakami z góry wiemy, że oni są szybsi, lepsi motorycznie itd., ale to chyba po prostu gdzieś w psychice „siada”. Czasami na pewno dochodzi też strach, bo chłopcy grają twardo – nie odpuszczają, nie cofają nóg… a mimo to są momenty, że potrafimy przycisnąć, powalczyć o tę piłkę, skonstruować jakieś fajne akcje i wówczas te obawy znikają, nie ma myśli żeby skupić się na obronie, czy w ogóle wrócić do szatni. Poza tym nie da się zrobić tak, żeby wszystkie dziewczyny w tym samym dniu, miały dobry dzień.. Więc tak najogólniej, to wszystko chyba jest po prostu w głowach

E.B.: Gdy się z Wami rozmawia, czy słucha Waszych rozmów - czuje się, że jesteście świadome, że możecie powalczyć przy korzystnym układzie wyników – bo nie wszystko zależy od was – nawet o awans…

D.M.:Bardzo w to wierzymy… Ale niestety samą wiarą nic nie uzyskamy, więc trzeba to pokazać na boisku. Jutrzejszy mecz jest na pewno bardzo ważny, bo to pierwszy o punkty po przerwie zimowej, z trudnym przeciwnikiem – choć dodam: żadnego rywala nie lekceważymy – rezerwami Mitechu Żywiec[spotkanie zakończyło się porażką Czarnych 1:3, przyp. aut.]; do tego tydzień później kolejny mecz z wyższej półki – z Jaskółkami Chorzów. Wierzę jednak, że jeśli nie podejdziemy do rywala bojaźliwie, to sądzę że przy korzystnych wynikach w tych meczach – a takimi będą nawet remisy – jesteśmy w stanie włączyć się do walki o mistrzostwo III ligi grupy śląskiej… Poza tym nie chcemy tutaj wiecznie tkwić...

E.B.: Wspomniałaś, że rozmawiamy przed meczem z rezerwami Mitechu Żywiec. Na jesieni porażka – dodajmy bolesna i zaznaczmy to, tak naprawdę na własne życzenie. Rodzi się zatem pytanie, czego ci, którzy przychodzą Was dopingować mogą się spodziewać w tym meczu otwarcia?

D.M.:Zacznijmy od tego, że dzisiaj jeszcze przed nami trening, więc na pewno będziemy mówić o jutrzejszym meczu, ale żadnych jakichś konkretnych ustaleń jeszcze nie ma…. A nawet gdyby były i tak bym nie powiedziała[śmieje się].Ale na pewno będziemy walczyć, nie będziemy chciały odpuszczać. Tego chciałabym i ja i myślę wszystkie dziewczyny, ale trzeba to będzie jutro pokazać na boisku, które wszystko zweryfikuje.

E.B.: Czyli atmosfera w zespole dobra?

D.M.:Jak najbardziej. Bo jak mówi Trenerka – wyniki sparingów nie świadczą o tym co i jak grałyśmy w danej grze kontrolnej. Wiadomo część straconych w sparingach bramek jest konsekwencją słabej gry, ale nie raz potrafimy na tle wymagających rywali jakimi są dla nas chłopaki ugrać coś, a dzięki temu wiemy, że mamy potencjał i możliwości żeby powalczyć. To daje wiarę , że nie jesteśmy złymi zawodniczkami i że jednak potrafimy coś tam z tą piłką zrobić…

E.B.: Do składu dołączyły 3 nowe zawodniczki[ Anna Kołacz, Paulina Zarzycka i Karolina Zielonka, przyp. aut.]. Jak sobie radzą? Wprowadziły się już do zespołu? Jakby nie było jest duże prawdopodobieństwo, że być może któraś z nich będzie wychodzić w wyjściowej jedenastce…

D.M.:Wprowadziły się dobrze i dobrze, że pojawiła się jakaś świeżość. Pamiętam czasy, gdy było tak mało dziewczyn, że cała drużyna liczyła… 9 zawodniczek i w tyle wychodziłyśmy przeciwko rywalkom. Teraz sytuacja jest zupełnie inna; mamy szerokie rezerwy, oprócz tego do zespołu pukają kolejne dziewczyny, a to wszystko zwiększa rywalizację, bo choćby do treningu nie można już sobie podejść na pół gwizdka, po któraś „młoda”, może wygryźć ze składu. To komfortowa sytuacja dla Trenerki, bo daje kopa tym zawodniczkom, które były w tej jak to kiedyś powiedziałaś „żelaznej jedenastce”. Teraz nic nie jest pewne, więc trzeba się jeszcze bardziej przykładać.

E.B.: Obawiacie się szczególnie któregoś rywala?

D.M.:Każdego rywala trzeba się obawiać, ale w taki zdrowy sposób – bez spiny i bez lekceważenia. Bo czasami przyznam zdarza się, że obserwujemy wyniki i widzimy, że nasze rywalki grają słabo i już pojawia się jakieś rozluźnienie, że my pewnie też sobie z nimi damy radę. A to nie jest tak, bo każdej drużynie zależy i łatwo skóry nie sprzeda, bo one nie są tutaj do bicia…

E.B.: Dorota – dlaczego bramka?

D.M.:Ojej. To w sumie śmieszna historia. Gdy przyszłam do klubu to był właśnie ten czas gdy był debet w dziewczynach. Przyszła liga, a prawda była taka, że… nie miałyśmy bramkarki. W rezultacie doszłyśmy do wniosku, że przed każdym meczem będziemy grać w marynarzyki… No nie śmiej się, naprawdę tak było. Ale dość szybko sama doszłam do wniosku, że to jest bez sensu, bo w ten sposób może nam wypaść jakaś dobra dziewczyna z pola, bo będzie musiała bronić bramki, a to będzie pomniejszenie siły ofensywnej zespołu. Stwierdziłam więc, że skoro jestem wysoka [178 cm, przyp. aut.], to może warto zaryzykować i przekwalifikowałam się z gry w polu na bramkę.

E.B.: Tydzień po Was rozgrywki wznawia pierwszy zespół. Wasza Trenerka[Patrycja Luty, przyp. aut.]a równocześnie zawodniczka i kapitan pierwszego zespołu, bardzo ostrożnie i trzeba przyznać niechętnie wypowiadała się o szansach na awans. A jak Ty to widzisz?

D.M.:No co ja mogę powiedzieć? Kibicujemy zawsze dziewczynom, ale wiemy jak to jest, jakoś tak dla Czarnych to ta runda wiosenna zawsze jest pechowa. Już sam fakt, ze wokresie przygotowawczym ich czołowa zawodniczka –Iza[Frączek, w sparingu przeciwko pierwszemu zespołowi Mitechu Żywiec, w którym Czarne uległy rywalkom 1:2, przyp. aut.]załapała kontuzję. Mówi się, że ma wracać i byłoby dobrze bo widać było w ostatnim sparingu[przeciwko AZS UJ Kraków, wygrany przez nasze zawodniczki 1:0, przyp. aut],że brakuje jej sprintów niczym struś pędziwiatr. My bardzo w nie i ich sukces wierzymy i chcemy żebym im się w końcu udało. Nie powiem, tak zdecydowanie że awansują bo potem nie wyjdzie i Trenerka mnie wywali z drużyny i co ja biedna zrobię?[śmieje się]

E.B.: Wiesz nie awansują to może i Cię wywali, ale jakby awansowały ja bym na Twoim miejscu zażądała angażu na wieszcza drużyny i jakiejś gratyfikacji pieniężnej[śmiejemy się obie]

D.M.:Ja bym w sumie nawet tę gratyfikację odpuściła. Ale tak na poważnie, dziewczyny na pewno są dobrze przygotowane do rundy wiosennej i same po cichu wierzą i marzą, ale dopóki piłka w grze – wszystko się może zdarzyć…

E.B.: No dobrze pytanie na które bardzo czekałaś w związku ze złożoną pewnym osobom obietnicą: Dorota Młynarczyk prywatnie…

D.M.:[śmieje się]Boże! Nie no teraz to ta prywatność trochę się zatarła, bo z dziewczynami drużyny spędzam też sporo czasu poza treningami. To taka moja Rodzina, którą obiecałam pozdrowić więc możesz marudzić, ale zrobię to. A spróbuj usunąć, to Ci nie dam autoryzacji[śmiejemy się]A zatem: pozdrawiam Pyzę…

E.B.: Jak to się mówi: trzydzieści minut później[śmiejemy się i dostaję kuksańca w ramię]

D.M.:[wciąż się śmiejąc]… Jagodzię[Bułman, przyp. aut.], Bobcy [Klaudia Mohammad – Hanif, przyp. aut.], moją misiową córę Bąbla, czyli Dagmarę Wieczorek i Oscypa[Patrycja Krawczyk, bramkarka Rekordu Bielsko - Biała]… O Boże jak ja o kimś zapomniałam…?

E.B.: No, na pewno będziesz miała przekichane…

D.M.:A! I jeszcze Paulinę Zarzycką i w ogóle całą moją drużynę, bo to też Rodzina, tyle, że klubowa… No i starczy, żeby nie było, że pół godziny

E.B.: Dobrze a ja wracam do pytania: Dorota Młynarczyk prywatnie…

D.M.:No…. Spotykam się z nimi, wychodzimy do kina, czy na kręgle; jakieś wspólne wyjazdy i generalnie mnóstwo różnych rzeczy, ale to nie wiem czy można napisać, więc może na tym zakończmy… No i wiadomo, czas spędzony z tą tradycyjną rodziną, jakieś sprawy prywatne, czas spędzony z siostrą i mamą. Ale to wszystko naprawdę się zlewa w jedno…

E.B.: … i tak już standardowo: jakiś piłkarski wzór?

D.M.:Czy ja się wzoruje na kimś, hmmm… Podoba mi się gra Iker`a Casillas`a[bramkarz Realu Madryt i reprezentacji Hiszpanii, przyp. aut.]. A wzoruje… Powiem tak: bardzo cenię sobie grę naszej bramkarki pierwszego zespołuAnny Polok,ma już swoje lata, ale…

E.B.:[ konspiracyjnie zniżając głos do szeptu]Jesteś pewna, że mam napisać, że ma już swoje lata?

D.M.:[śmiejąc się]oj tam… to jest określenie pozytywne, w takim sensie, że gra na bramce jest bardzo wymagającym zajęciem i trzeba naprawdę mieć „to coś” żeby być tym bramkarzem. W sumie to jeszcze Hope Solo[bramkarka żeńskiej reprezentacji USA, przyp. aut]

E.B.: Dorota na zakończenie: czego Ci życzyć?

D.M.:Jak najmniej wybitych palców, żadnych kontuzji, pewności siebie w interwencjach, żeby kolano wytrzymało do końca sezonu. No i… awansu do II ligi :)

… na koniec uścisk dłoni i odłożyłyśmy nasze rzeczy na ławkę, bo na ostatnie pytanie Misiek udzielała mi odpowiedzi już w drodze na trening… Optymizm cieszy i pozostaje mieć wiarę i nadzieję, że za 2,5 miesiąca będziemy mogły świętować jak najwyższe miejsce dziewczyn w tabeli III ligi grupy śląskiej… Oby przy dobrej grze dziewczyn i korzystnych wynikach – to na szczycie tabeli.

Przesłuchiwała:Ewa Bogusz

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości